Coraz więcej hoteli odwołuje się do stylistyki vintage. Tak też jest w przypadku nowej marki hoteli Henri. My parę lat temu na targach turystycznych raczyliśmy gości na stoiskach pajdami chleba ze smalcem i kiszonymi ogórkami, a hotele Henri wyróżniają się… kolacjami i to nie z tego powodu, że są one „retro”!
Wszystko zaczęło się na początku 2013 r., kiedy to w centrum Hamburga (dosłownie rzut kamieniem od dworca głównego) otworzył swe podwoje pierwszy Henri Hotel. Kolejny krok został zrobiony latem 2016 r. w Berlinie i, podobnie jak to miało miejsce w Hamburgu, również w reprezentacyjnym miejscu- tu z kolei okolice Dworca ZOO. Na 2017 r., planowany jest „podbój” Düsseldorfu, gdzie również w centrum miasta zagości Henri (w bliskiej odległości od reprezentacyjnej Königsallee, gdzie są salony m.in. Zary, Prady, Armaniego i Bossa).
Sieć bez wspólnych standardów?
Nie od dziś panuje przekonanie i to nie tylko w hotelarstwie, ale w całej turystyce, że przeminął czas sztywnych podziałów na typy turystów i gości hotelowych. Obecnie w modzie jest łączenie i przenikanie się ofert, które tym samym są w stanie zaspokoić większą grupę odbiorców. Nie inaczej jest w przypadku obiektów marki Henri. Jedno co do tej pory można uznać za ich wspólny mianownik to butikowy styl, czyli oferowanie noclegu w zabytkowym obiekcie (ale nie zamku czy tez pałacu), w którym wyposażenie nie odstaje od najnowszych trendów wnętrzarskiego designu i funkcjonuje na równi z wystrojem z dawnej epoki, czyli gustowne połączenie współczesnej technologii z meblami pamiętającymi okres naszych rodziców lub babć.
Henri Hotel w Hamburgu
Obiekt w Hamburgu, mimo że zajmuje siedmiopiętrowy budynek to oferuje w sumie niespełna 70 pokoi, o powierzchni od 20 do 40 m² (te największe mają również nisze kuchenne) strefę wellness połączoną z miejscem odnowy biologicznej. To mieszanka współczesnego wnętrzarskiego designu (meble i tapety dobrane indywidualnie do potrzeb hotelu, do tego drewniane podłogi i ręcznie tkane dywany) połączona ze stylem mebli z lat 50. Na dodatek obiekt znajduje się na terenie Kontorhausviertel (w 2015 r. znalazła się na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO). Ten rejon miasta charakteryzuje się budynkami biurowymi powstałymi w okresie międzywojennym, których cechą rozpoznawczą są fasady z cegły klinkierowej. W części budynków miały siedziby firmy ubezpieczeniowe oraz przedsiębiorstwa żeglugowe. Zagospodarowanie całej dzielnicy wraz z ciekawymi budynkami to nie tylko wspomnienie po prężnej historii portu w tym mieście, ale też nawiązanie do portowej architektury znanej przede wszystkim z Holandii.[/caption]
Hotel w Hamburgu jest dedykowany zarówno gościom biznesowym, jak i turystom miejskim, którym nieobca jest wielokulturowa otwartość. Obiekt oferuje śniadania oraz przekąski, a dla dbających o sylwetkę strefę spa i ćwiczeń- znajdująca się na górnym piętrze, co tym samym umożliwia odnowę biologiczną połączoną z widokiem na dachy portowego Hamburga. Właściciel zadbał też o szczegóły, które tym samym nadają „smaczku” poszczególnym pokojom, chociażby w postaci mechanicznych maszyn do pisania.
Henri Hotel w Berlinie
Drugi hotel Henri mieści się w centrum dawnego Berlina Zachodniego w jednej z bocznych ulic odchodzącej od reprezentacyjnej Kurfürstendamm przy Meinekestraße, gdzie dawniej mieścił się Hotel Residenz, a od lata 201 6 r. widnieje na secesyjnym budynku logo Henri. Hotel – podobnie jak ten w Hamburgu- liczy mniej niż 70 pokoi wraz z łazienkami, szybkim łączem internetowym i minibarem (w ofercie są również apartamenty dla gości długopobytowych). Mimo że hotel znajduje się w stolicy, to dysponuje mniejszymi pokojami od tych, które oferuje jego „kolega” w Hamburgu, bo te w centrum Berlina mają od 14 do 34 m², czyli są mniejsze o 5 m². Obiekt dysponuje restauracją serwującą również dania regionalne, barem i strefą dla palaczy. Do Dworca ZOO tylko 700 m.
Oryginalne podejście do jedzenia
Kolejną nowością jest niestandardowe podejście do menu. Strefa kuchenna zgodnie z filozofią Henri Hotel ma być ulubionym i przez to „żywym” miejscem spotkań hotelowych gości. Śniadanie są wystawiane na blaty dużych lodówek w stylu retro, które w ciągu dnia zmieniają się w samoobsługowe bary pełne schłodzonych soków, zup, przekąsek ale też past kanapkowych. To wszystko sprawia, że kuchnia i posiłki są tylko dla gości hotelowych, którzy mają tym samym zagwarantowaną pewność intymności i odrobiny luzu kojarzonego ze strefami wspólnego gotowania np. w akademikach lub hostelach. Za dodatkową opłatą można złożyć zamówienie na wędliny na kolację.
Hamburska koncepcja posiłków opiera się na dużej porcji zaufania do klienta. Do drzwi lodówki w kuchni przymocowany jest ołówek oraz kartka papieru na której zaznacza się pobrane do konsumpcji produkty. W Berlinie już jest większy dystans do gości-śniadania są płatne.
Dla zgłodniałych w oczekiwaniu na porę kolacji do dyspozycji czekają przekąski (wędliny, zestawy serów). W odróżnieniu od hamburskiego hotelu, w którym dominują meble z lat 50., to w tym berlińskim akcent położono na wyposażenie pochodzące z okresu secesji. Meble i inne detale do pokoi, właściciel wyszukuje na… pchlich targach. Pełnowymiarowe śniadanie w cenie 16 €, natomiast wersja mini (kawa + croissant) to koszt 4,50 €.
Więcej informacji: